niedziela, 6 maja 2012

Para buch, a parowar w ruch:)

Dziś może dla odmiany napisze o parowarach:)
Nie wiem czy wiecie, ale gotowanie na parze to technika przygotowywania potraw znana od setek lat. Dlaczego w tak mało osób ją stosuje? Współczesnym świecie nie mamy na nic czasu, ważna jest praca, obowiązki domowe,a  zapominamy o tym co najważniejsze - o zdrowym sposobie odżywiania . A podobno jesteśmy tym co zjemy ;D Większość z nas, woli zjeść coś na" szybko" co jest równoznaczne z fast foodami. Czasami jak oglądam programy, tj. np. "Galileo", "Zawody 24h" czy "Wiem co jem" to robi mi się niedobrze na samą myśl ze ja jem coś tak strasznie obrzydliwego.Bo fast foody to często sama chemia, albo nieświeże, tłuste bez wartości odżywczych jedzenie. Dlatego najlepiej przyrządzać samemu jedzenie i najlepiej w parowarze;D
      Jeśli będziemy korzystać z parowaru też możemy zaoszczędzić mnóstwo czasu, gdyż wkładamy całe jedzenie do urządzenia i o końcu gotowania zawiadamia nas głośny dźwięk Tylko jak wybrać dobre urządzenie?
Nie jest to łatwe. Ja swój pierwszy parowar zakupiłam w jednym ze sklepów sieciowych za około 110zł. Było to urządzenie mało znanej firmy,ale pomyślałam parowar to parowar co za różnica czy kupię ten za 110zl czy za 400zl;D A czemu było a nie jest? Bo zepsuł się po kilku tygodniach, był uruchomiony może z 3 razy. Główną jego wadą było to że elementy plastikowe pod wpływem wysokiej temperatury powyginały się i podczas gotowania woda wylewała się na zewnątrz. Po kilku minutach parowar stał w  ogromnej kałuży wody.
     Kolejny parowar dostaliśmy od znajomych. Był to parowar mniej więcej w podobnym przedziale cenowym. Ale znów " był". Urządzenie to zepsuło się po kilku miesiącach i ta sama wada.
   Jedzenie z parowaru jest bardzo zdrowe, a człowiek czuje się lepiej po np. rybie przyrządzonej na parze wraz z warzywami. Bez tłuszczu i soli. Razem z mężem stwierdziliśmy, że pomimo porażek związanych z tym urządzeniem nie chcemy zrezygnować z zdrowego sposobu przyrządzania potraw.
 Poświęciłam mnóstwo czasu na czytanie opinii w internecie na temat parowarów różnych firm. Podjęliśmy z mężem decyzje, że nie będziemy kupować kolejnego urządzenia za 100 zł na kilka tygodni. Postanowiliśmy wydać więcej i mieć go na dłużej:) . Pierwszy wybór to parowar tefala vitacuisine gourmand vs7001. Pomimo tego, że jest ogromna ilość pozytywnych komentarzy, są i te które mnie zaniepokoiły jak np. kruche plastikowe części. Ta zmora powraca;D Ale nie podałam się i szukałam dalej:) Bart nakierował mnie na firmę Morphy Richards. i bingo!, ani jednego złego komentarza. Natomiast polecany jest nawet przez "Panią Gadżet" z programu TVN (http://tvnplayer.pl/programy-online/pani-gadzet-odcinki,160/odcinek-5,S02E05,3946.html)
Cena w programie to 700 zł :( Dużo....ale na allegro można go już kupić za 500zł.Kwota ta tez nie jest za niska  ale postanowiliśmy spróbować . Zamówione:) Teraz czekamy na przesyłkę....damy znać jak się sprawdza:) i może wrzucimy jakieś pomysły na pyszne dania z tego cudownego urządzenia;)
 

wtorek, 1 maja 2012

Chcę dzidziusia:)

W życiu prawie każdej kobiety w pewnym wieku pojawia się chęć posiadania potomstwa. Jak to poważnie zabrzmiało:D U mnie na ten temat można byłoby napisać książkę. Chociaż na sama myśl o maleństwie łzy cisną mi się do oczu. Już Wam wyjaśniam dlaczego. Jeszcze kilka lat temu myślałam, że macierzyństwo to dla mnie jakaś odległa sprawa. Później poznałam mojego męża, wzięliśmy ślub i poczułam wewnętrzny spokój i bezpieczeństwo. Wtedy pojawiły się myśli o tym, żeby zostać mamą. Odsunęłam na bok "zabezpieczenia" i pomyślałam uda się to się uda. Lecz nie było to odpowiednie zabranie się to tego tematu. Nic nie wiedziałam na temat dni płodnych itd. ( coś tam kiedyś było na lekcjach wychowania w rodzinie, ale kiedy to było). Poza tym nie porozmawiałam o tym z moim mężem. I tak mijały miesiące i nic z tego. Nie było wtedy to dla mnie takie ważne więc nawet nie szukałam żadnych informacji, ale myślałam że to takie proste.
W końcu zaczęłam szukać informacji na ten temat, oczywiście w internecie. dziewczyny na forach internetowych mówiły różnie. Jedne że owulacja zaczyna się w połowie cyklu, inne że tydzień po skończonym okresie itd. Stwierdziłam, że najlepszym sposobem na wyznaczenie dni płodnych będzie kupienie testu owulacyjnego ( koszt ok 14zl). W ulotce znajduję się informacja, kiedy trzeba zacząć sprawdzać czy to już ten dzień;D Czynność trzeba powtarzać 5 dni .Ale według testów ja nie miałam owulacji:D albo coś źle robiłam. Jak zaczęłam się dowiadywać u znajomych to jedni mówią że poczęcie ich dzidziusia było kiedy jeszcze był okres, inni że nie da się tego wyliczyć itd. Znów się załamałam. Stwierdziłam, że muszę porozmawiać o tym ze swoim mężem. Jest dla mnie wielkim wsparciem, ale ma obawy czy będzie dobrym ojcem. Wydaje mi się że większość z nas boi się tak dużej odpowiedzialności ale to chyba normalne. Postanowiłam więc , że udam się do ginekologa . Jak się okazało mam prolaktynę za wysoką i przy takim jej poziomie nie ma szans na zajście w ciążę. Lekarka więc przepisała mi lek który muszę brać do czasu jak mi się nie uda . Pierwsza wizyta u niej to był początek stycznia. Przy każdej wizycie Pani ginekolog jest w stanie sprawdzić mniej więcej za ile dni wystąpi owulacja ( trzeba jedynie przychodzić na wizytę między 11 a 14 dniem cyklu )
Zleciła również badania mojemu mężowi czy u niego wszystko ok. Przy kolejnej wizycie okazało się że znów nie mam owulacji, ale mieliśmy to ponownie sprawdzić jeszcze raz. Ponowna wizyta i znów to samo - brak owulacji. Dostałam więc leki na wywołanie owulacji. Każdy lek to kolejna dawka zawrotów głowy, wymiotów itp.Ostatnia wizyta była bardzo optymistyczna...jest owulacja! Co z tego jak mimo starań znów mam okres....
I tu tak jak już pisałam pojawiają się myśli czemu ja mam takie problemy? Czemu inni nie chcą, a poprzez wpadkę zachodzą w ciążę ! Ale wiem , że pewnie tak musi być....muszę być cierpliwa i mimo że wszyscy w koło cieszą się z narodzić nowego człowieczka ...to na mnie też przyjdzie pora :)

Dlaczego taka nazwa?

      Od wielu miesięcy nosiłam się z zamiarem żeby zacząć pisać bloga. Nie wiem jak jest u Was, ale mnie nowości przerażają. Nie wiedziałam jak się do tego zabrać więc lepiej było dać sobie spokój. Aż nadszedł piękny majowy dzień i postanowiłam zmierzyć się z moim " strachem". Nie było tak źle;)


     Dlaczego taka nazwa? Tak jak napisałam w krótkiej informacji o mnie jestem świeżą mężatką. Często pojawiały się takie momenty w moim małżeńskim życiu, które skłaniałby by do tego żeby zacząć się zamartwiać nad swoim losem, albo po prostu poprosić kogoś o pomoc. Trochę ogólnikowo?
Chodzi mi o to, że w życiu każdego z nas pojawiają się " czarne chmury". Może być to zła sytuacja finansowa, problemy w pracy, problemy w życiu osobistym itd. Wtedy zadajemy sobie pytania: dlaczego mnie to spotkało? Dlaczego inni mają lepiej?
I moim zdaniem to jest najgorsze co może być. Wiem, że to nie jest proste ale w każdej sytuacji trzeba być optymistą bo szkoda zdrowia i przede wszystkim naszego życia. Tracimy czas nad użalaniem się nad sobą.
A trzeba wziąć życie w swoje ręce i powtarzać sobie że nie ma sytuacji bez wyjścia. Gwarantuję że właśnie taka postaw sprawi że będziemy szczęśliwsze;)